Asseco Resovia Rzeszów przed rozpoczęciem Klubowych Mistrzostw Świata nie była stawiana w roli faworytów do wyjścia z grupy. Zwycięstwo z Sadą Cruzeiro i Khatam Ardakan dało podopiecznym Gheorghe Cretu przepustkę do fazy finałowej.
Klubowe Mistrzostwa Świata miały być impulsem dla rzeszowskiej drużyny i możliwością zbudowania pewności siebie na kolejne mecze. Mimo, że rzeszowianie turniej zakończyli na 4. miejscu, zawodnicy i sztab szkoleniowy oceniają go pozytywnie. – Zachowam w swojej pamięci same dobre rzeczy, które przydarzyły nam się w Klubowych Mistrzostwach Świata. Mieliśmy okazję zmierzyć się z najlepszymi zespołami na świecie i rywalizować z nimi jak równy z równym. Sprawiło mi to dużo radości, że mogłem zagrać przeciwko takim drużynom. Oczywiście, jestem zawiedziony, że mimo dobrej gry nie udało nam się zdobyć medalu, ale zmobilizuje nas to do jeszcze cięższej pracy – powiedział Thibault Rossard. – Patrząc na stronę sportową wydaje mi się, że najważniejszym elementem jest fakt, że pokazaliśmy więcej charakteru niż podczas spotkań w PlusLidze. Wciąż niektóre rzeczy zawodzą i musimy je naprawić, aby zacząć wygrywać. Byliśmy blisko wygranej w obydwu meczach, ale w każdym czegoś zabrakło – dodał przyjmujący.
W sobotę Asseco Resovia Rzeszów wróci do rywalizacji w PlusLidze. Na wyjeździe zmierzy się z Jastrzębskim Węglem, jak niedawno zakończony turniej wpłynie na postawę rzeszowian w kolejnych meczach? – Mam nadzieję, że KMŚ pomoże nam w budowaniu pewności siebie. Potrafimy rywalizować z najlepszymi drużynami na świecie i musimy przełożyć to teraz na rywalizację w naszej lidze. W kolejnych spotkaniach postaramy się wyeliminować przestoje, które są naszą bolączką i mam nadzieję, że rozpoczniemy zwycięską drogę – zakończył francuski zawodnik.